Umawiam się z kobietą po ślubie z mężczyzną

Styl życia

I jestem najszczęśliwszy, jaki kiedykolwiek byłem.

oils for itching
Kwestia seksu

Miałem 37 lat i 7-letniego syna, kiedy po raz pierwszy w życiu spotkałem się z kobietą. I jest to jedna z najbardziej wzmacniających rzeczy, jakie kiedykolwiek dla siebie wybrałem.

Po rozpadzie mojego dziesięcioletniego małżeństwa z mężczyzną przyjrzałam się uważnie swojemu życiu i wszystkiemu, w co kiedyś wierzyłam. Dzięki wieloletniej terapii zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie byłam odpowiedzialna za własne życie. Jako były chrześcijanin miałem proste przekonanie, że wszystko, co się wydarzyło, było zgodne z wolą Bożą. Przez lata bezmyślnie podążałem za wierzeniami mojego kościoła i moich rodziców, zwłaszcza jeśli chodzi o małżeństwo i prokreację. Dla mnie byli arbitrami prawdy i usilnie starałem się wypełnić ich listę: ukończyć szkołę, podążać za kapitalizmem do wyczerpania, ożenić się z człowiekiem wiary i mieć dużo dzieci.

Kiedy dorastałem, mój kościół bił w miarowy rytm abstynencji, heteroseksualności i ponad wszystko miłości do Boga. Bóg wskaże ci drogę, jeśli naprawdę go kochasz. Trzymałem się tych obietnic. Spotkałem mężczyznę po dwudziestce, który wydawał się zaznaczać wszystkie pola. Ukończył dobry uniwersytet, pochodził z uroczej rodziny, chodził do kościoła i miał lukratywną karierę. Ale po prostu nigdy nie byliśmy w pełni połączeni i przez lata czułem się samotny i niewidoczny. Myślałem, że przestrzeganie tych z góry ustalonych zasad podyktowanych przez starożytny tekst zapewni mi szczęśliwe zakończenie — a jednak oto byłem, rozwiedziony w wieku 35 lat.

Potem nadeszła zmieniająca umysł podróż grzybowa w Tulum w Meksyku, gdzie wszechświat się otworzył i przekazał mi wiadomość: „Możesz osiągnąć w życiu wszystko, czego zapragniesz, o ile zdecydujesz, że jest to dla ciebie odpowiednie”. I tak, trzymałem się tej bryłki mądrości, rozpoczynając swoją pierwszą wyprawę do wyczerpującego świata randek z nieznajomymi online.

Zwinąłem wielu, wielu mężczyzn. Miałem zarówno świetne randki, jak i naprawdę okropne randki. Ale to nadal było tylko z facetami. Potem, kiedy moja dobra przyjaciółka lesbijka przedstawiła mnie swojej nowej dziewczynie, od razu mi się spodobała.

Teraz, kiedy miałam drugą szansę na miłość, chciałam zachować otwarty umysł i przepisać zasady dla siebie. Nie chciałem po prostu wpaść w to, co było łatwe lub oczekiwane. Więc zamiast zaprzeczać mojemu pociągowi do kobiet, byłem tego ciekaw. Nigdy nie badałem własnej seksualności i zawsze czułem się zobowiązany do podążania za status quo. Zamiast się modlić, słuchałem swojego wewnętrznego ja, któremu zaprzeczałem przez tyle dziesięcioleci. I uzbrojony w odrobinę grzybowej odwagi, postanowiłem spróbować umawiać się z kobietami.

Dziesięć miesięcy później jestem w zaangażowanym związku z kobietą i nigdy nie byłem szczęśliwszy ani bardziej zadowolony. Czuję, że wreszcie jestem w równorzędnym partnerstwie, w którym oboje widzimy się i słyszymy całkowicie. Kościół uczył kobiety zmniejszania własnych potrzeb i pragnień, podczas gdy od mężczyzny oczekuje się, że będzie przywódcą i zaopatruje. W mojej rzeczywistości mąż wykonuje mniejszą część opieki nad dziećmi, prac domowych i obciążenia psychicznego związanego z prowadzeniem domu. W przypadku kobiety żadna z tych norm dotyczących płci nie istnieje. Kiedy wyjmuję naczynia, ona jest obok mnie bez pytania. Kiedy dla niej gotuję, dziękuje mi z prawdziwym uznaniem. Eksplorujemy naszą seksualność bez skrępowania, nieskrępowany ograniczonym męskim odliczaniem do „finału”. Na zmianę płacimy za rachunek. Wiercimy rzeczy w ścianie, a jeśli nie możemy tego rozgryźć, oglądamy filmy na YouTube. Otwarcie komunikujemy się o wszystkim i jesteśmy w stanie ustalać zasady na naszych warunkach.

Z pewnością nie tak wyobrażała sobie moja pobożna, chodząca do szkółki niedzielnej, nastoletnia ja z Biblią. Ale, jak się dowiedziałem, seksualność nie jest liniowa i wiążąca; jest płynny i odkrywczy. Może kiedyś wrócę do umawiania się z mężczyznami, a może nie. Nauczenie się ufać i słuchać swojego wnętrza zajęło mi dekady. Ale do diabła, jestem szczęśliwy, że w końcu jestem w miejscu, w którym mogę żyć w rytm własnego bębna.

Sasza jest niezależną pisarką mieszkającą w Seattle. W wolnym czasie lubi podnosić ciężary, biegać i spędzać czas z synem.

Podziel Się Z Przyjaciółmi: