Moja mama zmarła 3 lata temu, a ja wciąż bardzo się rozpaczam

Strata I Żałoba
nauka chodzenia

Louisa Vilardi

Mój najmłodszy syn zaczął stawiać kroki kilka tygodni temu. Odkąd odkrył te kroki, każdy dzień był wyzwaniem. Chce śmigać po pokoju z zaciekłą wytrwałością, ale po kilku krokach po prostu pada na ziemię. Pewnego dnia mój syn zrobił pierwszy krok po tym, jak krzyknęłam: „Dalej!” Możesz to zrobić!

Wiwatowałem, podskakiwałem, klaskałem, a potem zdjąłem komórkę z blatu, żeby zadzwonić do mamy. Szybko zdałem sobie sprawę, że nie mogę zadzwonić, a łzy spływały mi po policzkach, wiedząc, że jedyna osoba, z którą chciałem się podzielić tą chwilą, po prostu nie może być jej częścią.

Od niej minęły trzy lata śmierć , i ja z każdym dniem czuję ból utraty jej coraz bardziej kiedy myślałem, że ból się zmniejszy. Jest wiele rzeczy, które ludzie ci mówią, kiedy kogoś tracisz, a jedną z nich jest to, że czas leczy. Czas mija, a rany wciąż są surowe.

Pamiętam stypa, pogrzeb i tłumy ludzi. Poruszali się, podczas gdy ja stałem i każda chwila tych dni wydawała się jednym mglistym snem (lub koszmarem). Miałem stosy kartek, niekończące się e-maile i sms-y oraz dość penne wódki, by wystarczyło mi na własny pogrzeb.

Gdy nabożeństwa się skończyły, obserwowałem ludzi pakujących się i ruszających z życiem. Ja nie. Nie mogłem. Pamiętam, jak wychodziłem z pogrzebu na czerwonym świetle i odwróciłem głowę, by zobaczyć kobietę rozmawiającą z innymi w swoim samochodzie. Uśmiechała się i śmiała, a ja zastanawiałem się, kiedy będę w stanie to zrobić.

W ciągu ostatnich trzech lat dużo czasu poświęciłem innym, zwłaszcza moim dzieciom, na tworzeniu mojej szczęśliwej twarzy. Chciałem, żeby mieli szczęśliwą i odważną mamę. Próba uśmiechnięcia się tak mocno przez ból, jednocześnie zmuszając się do bycia nieustraszonym przywódcą domu, była po prostu wyczerpująca. Ludzie wokół mnie mogli pomylić moją widoczną siłę jako oznakę radzenia sobie ze smutkiem i przezwyciężania go.

Prawda jest taka, że ​​nawet po 3 latach wciąż zastanawiam się, jak się podnieść i iść dalej. Często pytam męża, kiedy przestanę odczuwać ból po stracie matki. Żadnemu z nas nie udało się znaleźć odpowiedzi.

Właśnie teraz najbardziej potrzebuję ludzi. Nie mogę ci dokładnie powiedzieć, czego od nich potrzebuję, ale po prostu ich potrzebuję. Wiem, że inni mogą nie wiedzieć, co powiedzieć po tylu latach lub mogą nie chcieć zebrać żadnych uczuć, które ich zdaniem mogłem stłumić. Czasami chciałbym otworzyć moją skrzynkę odbiorczą na 6472 e-maile, które mówią mi, że wszystko będzie dobrze, lub otworzyć drzwi, aby przyjaciel czekał tam z gorącą czekoladą w ręku. Może po prostu chcę, żeby ludzie byli w pobliżu, żeby czas płynął trochę szybciej, bo w końcu po prostu spędzam czas i czekam, aż się zagoi.

Podziwiam syna za jego determinację po każdym upadku, niezależnie od tego, czy mogę powiedzieć o tym mamie, czy nie. Robi te chwiejne kroki, a gdy upada na ziemię, chwyta mnie za rękę, żeby się podnieść z jeszcze większą siłą niż przed chwilą. Może tego właśnie potrzebuję w dzisiejszych czasach od ludzi, ręki, która może mnie podnieść i zmusić do budowania odwagi, by mieć taką samą determinację jak mój syn. I może ja też będę miał więcej siły niż przed chwilą i jeśli będę wystarczająco uważnie słuchał, mogę usłyszeć, jak ktoś szepcze: „Dalej”. Możesz to zrobić.

Podziel Się Z Przyjaciółmi: