Co w ogóle jest takiego wspaniałego w pustym gnieździe?

Rodzicielstwo

Nie mogłem się doczekać, aż wyprowadzę się z domu, w którym spędziłem dzieciństwo. Mam nadzieję, że moje dzieci nie czują tego samego.

  Matka i córka stoją razem w kuchni, przygotowując jedzenie, konsultując przepis na wykopalisku... Georgijevic/E+/Getty Images

Moje tak zwane gniazdo został opróżniony do tej pory trzy razy, ale globalna pandemia, niebotycznie wysokie koszty mieszkań i zwolnienia ponownie je wypełniły. W tej chwili jedno z moich 20-letnich dzieci mieszka ze mną, a drugie mieszka w innym stanie. Dzieciak w domu wolałby mieć swoje własne miejsce i rozumiem to; kochała niezależność i ogólną dorosłość mieszkania we własnym mieszkaniu. Ale ja? Jestem całkiem zadowolony status quo .

Kiedy byłem młody, nie mogłem się doczekać przeprowadzki. Dorastałem w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znali. Chciałem rozwinąć skrzydła, przeżyć przygodę! I rób fajne rzeczy, które mogą przerazić moich kochanych rodziców. Kiedy wyjechałem na studia, moje wizyty w domu wyglądały właśnie tak; poza jednym latem już nigdy więcej nie mieszkałam „w domu”.

W młodości mieszkałem w różnych domach, zarówno sam, jak i ze współlokatorami. Jeździłem na festiwale muzyczne i rozkoszowałem się długimi wycieczkami samochodowymi. To było łatwe! Nigdy nie miałem trudności ze znalezieniem pracy, która pozwoliłaby mi opłacić czynsz. Moje potrzeby były nieliczne i mogłem zaspokoić je wszystkie. Życie jest teraz zupełnie inne. Moje dzieci ledwo stać na opłacenie czynszu, nie mówiąc już o wyjazdach na przygody. Samotne życie to luksus.

A nasza dynamika różni się od tej, którą dzieliłem z moimi rodzicami. Nie powiedziałbym, że moje dzieci są moimi przyjaciółmi, bo to brzmi po prostu dziwnie. Mam świadomość granic naszych relacji i tego, że jako mama pewnych tematów powinnam unikać. Ale jesteśmy zestrojeni w sposób, w jaki ja nie byłam z moimi rodzicami. Może to być różnica pokoleniowa lub wynik bycia samotnym rodzicem. Niezależnie od przyczyny, jesteśmy ze sobą blisko w inny sposób, który sprawia, że ​​chętniej się trzymają.

I szczerze? Moje córki to jedyne osoby, z którymi naprawdę chcę dzielić swoją przestrzeń.

Przede wszystkim są zabawne. Rozśmieszają mnie jak mało kto. Jedna gotuje mi wspaniałe posiłki i uczy muzyki, o której ma encyklopedyczną wiedzę. Druga angażuje mnie w jej projekty, od budowy wieszaka na ubrania z rur miedzianych po tworzenie skomplikowanych akwariów. Są zabawni i interesujący i wydaje im się, że ja też jestem zabawny i interesujący.

popular hawaiian girl names

Dajemy sobie nawzajem dużo przestrzeni i zawsze cieszę się, że są w pobliżu. Naprawdę nie nie mają już żadnych zasad ; są dorośli, którzy podejmują własne decyzje. Czasami szturcham, jeśli chodzi o prace domowe, ale teraz jest to ujęte w ramkę „co”. My trzeba zrobić, żeby zachować nasz miejsce, w którym czujesz się komfortowo. Mamy dużo miejsca, więc nie siedzimy jeden na drugim. I chociaż wydaje mi się, że to ja zazwyczaj opróżniam zmywarkę i wynoszę śmieci, moja córka robi o wiele więcej zakupów spożywczych i gotuje. Jest równowaga, ale wciąż mogę się trochę rozpieszczać, co sprawia mi radość.

Życie wielopokoleniowe było normą w całej historii ludzkości i nadal jest nie tylko akceptowane, ale wręcz oczekiwane w wielu kulturach. To bardzo amerykańskie pojęcie niepodległości za wszelką cenę nie przynosi korzyści naszemu społeczeństwu. Po pierwsze, jesteśmy samotni. Jesteśmy szczególnie samotni, gdy wkraczamy w te puste lata. I chociaż przeprowadzka i założenie domu jest dla wielu ważnym wyznacznikiem dorosłości, rzeczywistość jest taka, że ​​dla wielu młodych ludzi nie jest to właściwy wybór.

Wokół dzieci, które bumerangiem wracają do domu lub nigdy go nie opuszczają, narosło wiele negatywności i stereotypów. Ale nadszedł czas, aby pozbyć się starego stereotypu młodego dorosłego, któremu nie udało się wystartować, mieszkającego w piwnicy rodziców.

Rodzice też nie zawsze mają ochotę wyprowadzić dzieci z domu. Jeśli priorytetem jest dla nich spędzanie czasu z dorosłymi dziećmi, nie oznacza to, że potrzebują więcej przyjaciół lub lepszych zainteresowań. Cenię sobie ten dodatkowy czas. I szczerze mówiąc, miło jest zobaczyć, jak dobrze sobie poradzili. Czy po całej ciężkiej pracy rodzicielskiej nie zasługujemy na to, by cieszyć się wspaniałymi ludźmi, których wychowaliśmy?

Nasze pojęcie rodziny zmieniało się na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, a ja jestem tutaj, aby przedstawić argumenty za życiem międzypokoleniowym. Kto powiedział, że dzieci muszą opuścić dom, aby stać się „prawdziwymi” dorosłymi? Albo że rodzice, którzy lubią mieć swoje dzieci w domu, muszą mieć jakieś życie? Moja córka wyprowadzi się, gdy tylko będzie na to stać finansowo, ale do tego czasu cieszę się, że moje gniazdo jest zagracone i pełne.

Julii Williamson jest mamą dwóch już prawie dorosłych córek. Jest niezależną pisarką, sprzątaczką i niepoprawną optymistką, niezależnie od rzeczywistości. Przeczytaj więcej w jej cotygodniowym biuletynie, Rodziny i inne dziwadła .

Podziel Się Z Przyjaciółmi: