7 rzeczy, których żadna mama nie chce słyszeć, gdy jej dziecko krzyczy w sklepie spożywczym
Nie da się tego inaczej ująć: zakupy spożywcze ze zepsutym maluchem na ręku to więcej jaj niż Playskool Elefun. Niestety, jedzenie należy do tej irytującej kategorii „podstawowych potrzeb człowieka” i choć mogłabym wykorzystać ten spokojny czas, nie czuję się zbyt komfortowo z niedożywieniem moich dzieci, dopóki nie stracą już energii do mówienia.
Kiedy przyłapuję się na tym, że liżę wnętrze pustej torby Lay’s i przewracam uchwyty na kubki w fotelikach samochodowych moich dzieci – mając nadzieję, że znajdę kilka bezdomnych złotych rybek na przekąskę – wiem, że nie mogę dłużej odkładać zakupów. Więc wysysam to, wrzucam maluchy do samochodu i przygotowuję się na nieunikniony płacz i zgrzytanie zębów, które będą miały miejsce, gdy będziemy krążyć po alejkach lokalnego sklepu spożywczego w poszukiwaniu kilku wybranych produktów, które moje dzieci zgodzą się zjeść.
Porozmawiajmy o gryzieniu ręki, która cię karmi. I tak, jeśli się zastanawiasz, ja Posiadać wracam z wycieczki do sklepu spożywczego z odciskami zębów małego dziecka w palcach.
Nie wiem, co w tym, że pchanie się w wózku na zakupy, podczas gdy mama gorączkowo przegląda kupony, jest tak cholernie okropne, ale najwyraźniej powoduje wściekłość.
Za każdym cholernym razem .
Aha, i jakby przepchanie wrzeszczącego malucha przez zatłoczony sklep spożywczy nie było wystarczająco do niczego, często spotykam się z zupełnie nieznajomymi, prawdopodobnie próbującymi „pomóc” pustymi frazesami lub jawnymi obserwacjami. Ci ludzie zawsze, ZAWSZE pogarszają sytuację.
Są pewne rzeczy, których po prostu nie powinieneś mówić mamie, gdy jej dziecko wpada w szał w sklepie spożywczym. Oto siedem z nich:
1. „Och, biedne dziecko!” Nie rozpieszczaj mojego dziecka. W jego obecnej sytuacji nie ma nic „biednego”. Jeździ w niemożliwym do kierowania wózku sklepowym w kształcie pieprzonego samochodu wyścigowego, a ja wydaję pieniądze ze Starbucksa na krakersy Goldfish, które albo (1) zostaną zmiażdżone między poduszkami kanapy jako przynęta na karaluchy, albo (2) wepchnięte do nosa, kiedy próbuję się zdrzemnąć. Jeśli będę mieć wielkie szczęście, a dzieciak wybierze drugą opcję, karaluchy faktycznie będą się czołgać w górę nos i wygrzebuję resztki tkanki mózgowej po wyprawie na zakupy z małym dzieckiem. Dziecko nie jest tu ofiarą.
2. „On się zmęczy!” Tak, to jest marzenie. Niestety, jest to odmiana fajkowa.
doterra cold remedy
3. „O co chodzi?” OK, (1) Nie byłbym w stanie usłyszeć startującego Boeinga Jet na parkingu. Wątpię, żeby moje dziecko cię usłyszało przez jego ochrypły ryk. (2) Czy naprawdę myślisz, że zadanie mu tego pytania zmusi go do zatrzymania się w połowie krzyku, spojrzenia ci w oczy i spokojnie poinformowania cię o tym (jest zmęczony, musi się wysrać, wózek wyścigowy jest czerwony, a nie -niebieski, mama nie kupi 5-funtowego żelkowego misia)? A jeśli jakimś cudem Bogów Sklepu Spożywczego on robi uspokój się na tyle długo, żeby ci powiedzieć, dlaczego krzyczy jak wykastrowana hiena, co, Dokładnie Czy masz zamiar zrobić z tą informacją? (Daj mu tabletkę nasenną, wstrzyknij mu środek przeczyszczający, pomaluj wózek na niebiesko, podważ mój autorytet rodzicielski i kup mu ogromnego żelkowego misia?) Nie. Nic nie zrobisz, a właśnie to powinieneś był zrobić w pierwszej kolejności , kiedy ogarnął Cię kretyński przymus podjęcia próby nawiązania kontaktu z ludzkim odpowiednikiem alarmu przeciwpożarowego.
interesting baby girl names
Och, albo pytasz Ja o co chodzi? Moje dziecko wrzeszczy o cholernym morderstwie, a zaczepiają mnie nieświadomi nieznajomi. A ja chcę pieprzonego brownie. Jest to o co chodzi.
4. „Wygląda ktoś przydałaby się drzemka. Tak, ktoś mógłby. Czy chcesz popychać mojego wrzeszczącego dzieciaka po sklepie przez kilka godzin, żebym mógł wpaść do półki z aptekami, wziąć butelkę Nyquil, wypić ją, idąc przez parking i zemdleć na zakurzonym tylnym siedzeniu? mojego minivana?
5. *Pochyla się i (szturcha, łaskocze, pieści) dziecko* Hej suko, czy słyszałaś kiedyś określenie „Nie szturchaj niedźwiedzia?” Właśnie zabrałeś mojego dzieciaka z Wkurzonej Pandy do Goaded Grizzly. Dzięki.
6. „Och, pamiętam te dni!” OK, to czyni cię jedną z dwóch rzeczy: (1) kłamcą, bo gdybyś naprawdę pamiętał, jak to jest przepychać wrzeszczącego 2-latka przez sklep spożywczy, wycofałbyś się do cholery, lub (2) totalna bzdura, bo ty Do pamiętaj i wiesz, jakie to denerwujące, gdy zupełnie obcy ludzie wtrącają się w twoje sprawy. Chcesz wybrać się w podróż wspomnieniami? Idź do półki z suplementami ziołowymi i kup Gingko Biloba. I zachowaj te pamiętne bzdury w swoim osobistym pamiętniku.
7. Cokolwiek. Na miłość boską, idź i zapłać za swoje pierdolone jedzenie dla kotów i milcz. W drodze do kasy możesz przejść się obok półki z makaronami, ponieważ najwyraźniej nie wiesz, jak wykorzystać makaron, który masz.
Oto, do czego to się tak naprawdę sprowadza: jeśli moje dziecko jest w pełni sprawne, a ja – jego własna matka – nie mogę tego powstrzymać, przypadkowy przechodzień z pewnością nie będzie w stanie tego zrobić. Jedyne, co tak naprawdę robisz, to zwrócenie większej uwagi na sytuację i przedłużenie wyprawy na zakupy. A po ponad godzinie znoszenia piekielnych kółek od wózków sklepowych, jedyne, co chcę zrobić, to wrócić do domu i pogrzebać w pudełku Cosmic Brownies, które właśnie kupiłem.
Powiązany post: 10 przykazań sklepu spożywczego
Podziel Się Z Przyjaciółmi: